środa, 1 października 2014

20. Toż już dwadzieścia!



Dzisiaj na 20. śniadanie - przełamanie. Zamiast kanapek czy owsianki mamy kaszę mannę. Kojarzy mi się ona z dzieciństwem, z wakacjami u babci, z mlekiem prosto od krowy i sokiem jeżynowym. Tak, to była babcina specjalność, którą dzisiaj postanowiłam powtórzyć. Co prawda, mleko ze sklepu i bez soku, ale ta była również bardzo smakowita!


kasza manna z jogurtem, bananem, kiwi, winogronami



Dziękuję Wam (tutaj kieruję do wszystkich osób z blogosfery, a szczególnie do tych, którzy od początku mnie wspierają) kochani, za wszystko. Za to, że jesteście, komentujecie, wspieracie, dodajecie swoje śniadania i nie tylko, za to, że mogę czerpać z Was inspirację. Dziękuję <3
Na szczęście (nie zapeszając) grypa żołądkowa mi przeszła. Wczoraj czułam się tak fatalnie, że pani wychowawczyni musiała wezwać mamę, ta musiała zwolnić się z pracy i zawiozła mnie do domu. Było mi głupio, że tyle zamieszania wokół mnie, ale mama powiedziała, że dla mojego dobra zrobi wszystko. 
Dzisiaj z klasą idziemy do kina na "miasto 44". Jestem bardzo ciekawa tego filmu, słyszałam, że jest super. Mam nadzieję, że i na mnie sprawi takie wrażenie. Idziemy o 10, czyli mamy rano fizykę i wf. Może dzisiaj wrócę wcześniej do domu? Bardzo bym się ucieszyła :)



A tutaj najlepsza klasa jaką kiedykolwiek miałam! Zdjęcie z otrzęsin. Gdzie ja jestem? :D 



Miłego i ciepłego dnia! :)



5 komentarzy: